Kierunek lekarski. Jak jest na pierwszym roku medycyny?


Już w październiku (albo wrześniu - pozdrawiam moją uczelnię) kolejni studenci rozpoczną naukę na kierunku lekarskim. O pierwszym roku na medycynie mogłabym książkę napisać. Nie chodzi tylko o ilość nauki, ale również o emocje towarzyszące studiowaniu - te pozytywne i negatywne. Ostatnio zebrało mi się na wspomnienia...

Przede wszystkim pamiętam stres, który towarzyszył mi przed rozpoczęciem studiów i przed każdymi nowymi zajęciami. Bałam się, że czemuś nie podołam. Po pewnym czasie zdałam sobie sprawę z tego, że przecież jest ponad 300 innych studentów, którzy też muszą odpowiadać ustnie, wykonać doświadczenie, załatwić coś w dziekanacie lub porozmawiać z prowadzącym.
Śmiało mogę powiedzieć, że po pierwszym roku (szczególnie po praktykach pielęgniarskich) stałam się o wiele odważniejsza, z czego dzisiaj jestem naprawdę dumna, a same zajęcia i panie w dziekanacie okazały się nie tak straszne, jak je malują.

Pamiętam również ilość nauki, jaka została nam narzucona w ciągu pierwszych paru tygodni. Najtrudniej przyzwyczaić mi się się było do nauki materiału, który dopiero będzie omawiany na zajęciach, co liceum zdarzało się to bardzo rzadko. U nas wejściówki i odpytywanie na początku zajęć było na porządku dziennym, ale również do tego dało się przystosować.

Co do przedmiotów to na pierwszym roku królują anatomia i histologia. Reszta - zależy od uczelni, ale ja miałam m.in. biofizykę, chemię, biologię molekularną, pierwszą pomoc, fizjologię, cytofizjologię i biochemię. Nigdy nie zapomnę pierwszych zajęć w prosektorium, na których w sumie nie wydarzyło się nic spektakularnego, ale w końcu każdy mógł się poczuć jak "prawdziwy student medycyny".

Pierwsze kolokwia i egzaminy - cóż to były za niezapomniane emocje! Po paru miesiącach przekonałam się, że matura to tak naprawdę nic w porównaniu z ilością materiału, którą muszę się nauczyć na jeden egzamin, albo i kolokwium. Przekonałam się również, że jeżeli się chce, to się da.
Warto pamiętać, że drugi, a nawet i trzeci termin to nie koniec świata i praktycznie każdego kiedyś spotka. Mówię to ja - urodzony poprawkowicz.

Mam nadzieję, że nikogo nie zniechęciłam. Na pierwszym roku poznałam niesamowitych i pomocnych ludzi, dzięki którym zdałam niejeden egzamin oraz rozwiązałam niejeden problem. I to jest dla mnie najważniejsze.
Studia to nie tylko ciągła nauka, ale również przyjaźnie na całe życie, imprezy i wspólny relaks. Z własnego doświadczenia mogę zapewnić, że na wszystko znajdzie się czas.

Jeżeli ktoś z Was ma jakieś pytania dotyczące pierwszego roku lub ogólnie kierunku lekarskiego, to zachęcam do zadawania ich w komentarzach.
Chętnie odpowiem, doradzę, pomogę! Albo napiszę drugą część.

Komentarze

Popularne posty